Jęknęłam przeciągle. Poczułam, jak ostry chłód przeszył moje serce. Upadłam na ziemię. Zwinęłam się w kłębek.
- Anne... - usłyszałam przerażony głos siostry.
Powoli podniosłam się z ziemi.
- Idź... - rzuciła stanowczo.
- Co ja ci takiego... zrobiłam...? - urywałam nieco zdania, zginając się w pół z bólu.
- Nie rozumiesz... - szepnęła.
- Rozumiem więcej niż myślisz...
- Idź - powtórzyła warcząc.
- Nie ruszę się stąd bez ciebie - tupnęłam łapą.
- Ruszysz... I to zaraz... - mruknęła i rzuciła przed siebie czar, tworząc ogromnego śnieżnego potwora.
Chwycił mnie w łapy i wyrzucił z zamku. Zsunęłam się z górki i zjechałam w jakiś rów. Zakaszlałam i podniosłam się z ziemi. Zerknęłam na pałac w oddali. Spuściłam żałośnie głowę. Powoli ruszyłam przed siebie, kuląc się z bólu.
- Myślałam, że będzie inaczej... - szepnęłam.
Szłam bardzo wolno. Słońce zachodziło, rozpoczynał się wieczór. Wiatr mocno wiał, sypiąc mi w oczy śniegiem. Wypluwałam go z pyska systematycznie.
- Zamiast się postarać to lepiej iść na łatwiznę... - burknęłam. - Nie mogę wrócić, póki nie przywrócę lata... Hans pewnie się martwi... - położyłam po sobie uszy.
Zmrużyłam ślepia, widząc coś w oddali. Jakiś wilk dreptał wolno i po chwili zniknął w niewielkiej zaspie. Podążyłam w jego stronę. Słyszałam, jak coś śpiewa. Gdy skończył - wtargnęłam do środka.
- Nieźle śpiewasz - pochwaliłam go.
Podskoczył i spojrzał na mnie.
Arion? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz