- Dobrze... - odparłam i otarłam łapą o łapę.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wokół skakało kilka królików.
- A tak na marginesie... słyszałeś o czymś takim, jak Lodowy Wierch? - spojrzałam na niego.
- Tak, a co?
- Nic... Elza tam mieszka i ma swój pałac, cały z lodu...
- I co w związku z tym?
- Chciałabym tam wrócić i... - zgięłam się w pół z nagłego bólu w sercu. Arion podbiegł do mnie i przytrzymał.
- Wszystko dobrze? - spytał troskliwie.
- Tak... - jęknęłam.
Zaraz potem ból ustąpił.
- ...chcę tam wrócić i spróbować jeszcze raz - dokończyłam wreszcie.
- Jak to "jeszcze raz"?
- No, bo raz już tam byłam. I... tak jakby mnie wywaliła. Znaczy nie ona, a wielki lodowy potwór... - wywróciłam oczami. - No i próbowałam ją przekonać, ale tak się wściekła, że uderzyła mnie jakimś dziwnym promieniem, w serce. Zabolało... - westchnęłam.
- W serce? - zdziwił się.
- Tak - odparłam.
Wtem zerwała się śnieżyca. Szybko wróciliśmy do "domu" Ariona. Sierść miałam rozwianą, on też. Moją grzywę pokryła kolejna warstwa... tym razem lodu.
- Spójrz na swoją sierść - rzekł zdziwiony.
- Co? Przeżyłam śnieżycę, sam się uczesz - mruknęłam naburmuszona.
Arion? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz