środa, 22 stycznia 2014
sobota, 18 stycznia 2014
Od Anne - C.D. Ariona
- Dobrze... - odparłam i otarłam łapą o łapę.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wokół skakało kilka królików.
- A tak na marginesie... słyszałeś o czymś takim, jak Lodowy Wierch? - spojrzałam na niego.
- Tak, a co?
- Nic... Elza tam mieszka i ma swój pałac, cały z lodu...
- I co w związku z tym?
- Chciałabym tam wrócić i... - zgięłam się w pół z nagłego bólu w sercu. Arion podbiegł do mnie i przytrzymał.
- Wszystko dobrze? - spytał troskliwie.
- Tak... - jęknęłam.
Zaraz potem ból ustąpił.
- ...chcę tam wrócić i spróbować jeszcze raz - dokończyłam wreszcie.
- Jak to "jeszcze raz"?
- No, bo raz już tam byłam. I... tak jakby mnie wywaliła. Znaczy nie ona, a wielki lodowy potwór... - wywróciłam oczami. - No i próbowałam ją przekonać, ale tak się wściekła, że uderzyła mnie jakimś dziwnym promieniem, w serce. Zabolało... - westchnęłam.
- W serce? - zdziwił się.
- Tak - odparłam.
Wtem zerwała się śnieżyca. Szybko wróciliśmy do "domu" Ariona. Sierść miałam rozwianą, on też. Moją grzywę pokryła kolejna warstwa... tym razem lodu.
- Spójrz na swoją sierść - rzekł zdziwiony.
- Co? Przeżyłam śnieżycę, sam się uczesz - mruknęłam naburmuszona.
Arion? XD
Wyszliśmy na zewnątrz. Wokół skakało kilka królików.
- A tak na marginesie... słyszałeś o czymś takim, jak Lodowy Wierch? - spojrzałam na niego.
- Tak, a co?
- Nic... Elza tam mieszka i ma swój pałac, cały z lodu...
- I co w związku z tym?
- Chciałabym tam wrócić i... - zgięłam się w pół z nagłego bólu w sercu. Arion podbiegł do mnie i przytrzymał.
- Wszystko dobrze? - spytał troskliwie.
- Tak... - jęknęłam.
Zaraz potem ból ustąpił.
- ...chcę tam wrócić i spróbować jeszcze raz - dokończyłam wreszcie.
- Jak to "jeszcze raz"?
- No, bo raz już tam byłam. I... tak jakby mnie wywaliła. Znaczy nie ona, a wielki lodowy potwór... - wywróciłam oczami. - No i próbowałam ją przekonać, ale tak się wściekła, że uderzyła mnie jakimś dziwnym promieniem, w serce. Zabolało... - westchnęłam.
- W serce? - zdziwił się.
- Tak - odparłam.
Wtem zerwała się śnieżyca. Szybko wróciliśmy do "domu" Ariona. Sierść miałam rozwianą, on też. Moją grzywę pokryła kolejna warstwa... tym razem lodu.
- Spójrz na swoją sierść - rzekł zdziwiony.
- Co? Przeżyłam śnieżycę, sam się uczesz - mruknęłam naburmuszona.
Arion? XD
Od Ariona - C.D. Anne
- Ja? - zmieszałem się nieco. Co ja tam wiedziałem o miłości. Nic, kompletnie i bardzo dobrze mi się z tym żyło. - Ja nie. Ale moi dobrzy znajomi, owszem.
- Twoi znajomi? - Anne uniosła jedną brew w geście zapytania.
- Owszem. Ale pomijając fakt, że się na tym nie znam... Myślę, że jeśli się kogoś zna jeden dzień to stanowczo za mało żeby mówić o miłości. Ten facet musi być jakimś łomem. - Dodałem po chwili.
- Co? On nie jest żadnym łomem! - wadera szturchnęła mnie w bok. - Ja go kocham, kretynie!
- Dobrze, już dobrze. Szczęścia życzę - prychnąłem nieco rozbawiony. Wadera po raz kolejny zatrzęsła się z zimna.
- Aż tak bardzo nienawidzisz zimy? - spytałem.
- Niee... Zazwyczaj mi ona nie przeszkadzała, to pierwszy raz kiedy tak się dzieje, obawiam się, że to nie przez nią.
Pokiwałem głową.
- Chodź, na zewnątrz jest parę królików. Zapolujemy.
(Anne?)
- Twoi znajomi? - Anne uniosła jedną brew w geście zapytania.
- Owszem. Ale pomijając fakt, że się na tym nie znam... Myślę, że jeśli się kogoś zna jeden dzień to stanowczo za mało żeby mówić o miłości. Ten facet musi być jakimś łomem. - Dodałem po chwili.
- Co? On nie jest żadnym łomem! - wadera szturchnęła mnie w bok. - Ja go kocham, kretynie!
- Dobrze, już dobrze. Szczęścia życzę - prychnąłem nieco rozbawiony. Wadera po raz kolejny zatrzęsła się z zimna.
- Aż tak bardzo nienawidzisz zimy? - spytałem.
- Niee... Zazwyczaj mi ona nie przeszkadzała, to pierwszy raz kiedy tak się dzieje, obawiam się, że to nie przez nią.
Pokiwałem głową.
- Chodź, na zewnątrz jest parę królików. Zapolujemy.
(Anne?)
Od Anne - C.D. Ariona
- Ykhm... no więc... - zaczęłam niepewnie i zerknęłam na nowo poznanego basiora, który teraz uśmiechał się szeroko. - Ja i moja siostra Elza mieszkałyśmy w zamku, w królestwie Arendell. Jako dzieci spędzałyśmy ze sobą sporo czasu, a później ona... odwróciła się ode mnie. Sama nawet nie wiem czemu. Wrota zamku były wciąż zamknięte, przez parę dobrych lat. Wreszcie nadszedł dzień ich otwarcia. Odbyło się przyjęcie i w ogóle, no i miała też być koronacja Elzy. Wszystko odbyło się bez szwanku. Później na zabawie trochę się pokłóciłyśmy, bo odmówiła mi i Hansowi błogosławieństwa...
- Komu? - wtrącił.
- Mojemu narzeczonemu i mnie - odparłam, wywracając oczami. - Znałam go jeden dzień, a ta wściekła się jak nigdy, no i ja oczywiście też.
- Chwila, chwila. Ja tu chyba czegoś nie rozumiem... Poznajesz faceta i tego samego dnia postanawiasz za niego wyjść?
- No... taaaa. To wielka miłość.
- Nie uczyła cię matka, żeby uważać na obcych?!
- Taak... Uczyła... - odsunęłam się nieco. - Ale Hans nie jest żadnym obcym.
- Nie znasz go dobrze.
- Znam!
- Po jednym dniu?
- Tak! A ty co? Niby jakiś wielki spec od miłości? - zrobiłam naburmuszoną minę.
Nagle sierść na mojej głowie pokrył szron. Drgnęłam w nagłym przypływie zimna.
Arion? :D
- Komu? - wtrącił.
- Mojemu narzeczonemu i mnie - odparłam, wywracając oczami. - Znałam go jeden dzień, a ta wściekła się jak nigdy, no i ja oczywiście też.
- Chwila, chwila. Ja tu chyba czegoś nie rozumiem... Poznajesz faceta i tego samego dnia postanawiasz za niego wyjść?
- No... taaaa. To wielka miłość.
- Nie uczyła cię matka, żeby uważać na obcych?!
- Taak... Uczyła... - odsunęłam się nieco. - Ale Hans nie jest żadnym obcym.
- Nie znasz go dobrze.
- Znam!
- Po jednym dniu?
- Tak! A ty co? Niby jakiś wielki spec od miłości? - zrobiłam naburmuszoną minę.
Nagle sierść na mojej głowie pokrył szron. Drgnęłam w nagłym przypływie zimna.
Arion? :D
Od Ariona - C.D. Anne
- Nieźle śpiewasz - podskoczyłem na dźwięk tych słów. Wzrokiem odszukałem waderę, która stała za mną.
- Dzięki - mruknąłem biorąc głęboki oddech. Nieźle mnie wystraszyła tym tekstem. Muszę być bardziej ostrożny.
- Co ty tu robisz? Zupełnie sam? - spytała podchodząc bliżej. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami.
- Podróżuje, teraz jestem tu - odpowiedziałem unikając jej wzroku.
- Mam na imię Anne - zrobiła kilka kolejnych kroków w moją stronę. Skinąłem głową, na znak, że zrozumiałem.
- Arion - przedstawiłem się siadając na śniegu. Wadera przyglądała mi się zaciekawiona. W końcu poszła w moje ślady. Siedzieliśmy naprzeciw siebie. Panowała błoga cisza.
- A ty? - spytałem ściągając brwi. - Co tu robisz?
- To długa historia - odparła wymijająco.
- Mam czas, chętnie posłucham - uśmiechnąłem się szeroko.
(Anne?)
- Dzięki - mruknąłem biorąc głęboki oddech. Nieźle mnie wystraszyła tym tekstem. Muszę być bardziej ostrożny.
- Co ty tu robisz? Zupełnie sam? - spytała podchodząc bliżej. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami.
- Podróżuje, teraz jestem tu - odpowiedziałem unikając jej wzroku.
- Mam na imię Anne - zrobiła kilka kolejnych kroków w moją stronę. Skinąłem głową, na znak, że zrozumiałem.
- Arion - przedstawiłem się siadając na śniegu. Wadera przyglądała mi się zaciekawiona. W końcu poszła w moje ślady. Siedzieliśmy naprzeciw siebie. Panowała błoga cisza.
- A ty? - spytałem ściągając brwi. - Co tu robisz?
- To długa historia - odparła wymijająco.
- Mam czas, chętnie posłucham - uśmiechnąłem się szeroko.
(Anne?)
piątek, 17 stycznia 2014
Od Anne - C.D. Elzy
Jęknęłam przeciągle. Poczułam, jak ostry chłód przeszył moje serce. Upadłam na ziemię. Zwinęłam się w kłębek.
- Anne... - usłyszałam przerażony głos siostry.
Powoli podniosłam się z ziemi.
- Idź... - rzuciła stanowczo.
- Co ja ci takiego... zrobiłam...? - urywałam nieco zdania, zginając się w pół z bólu.
- Nie rozumiesz... - szepnęła.
- Rozumiem więcej niż myślisz...
- Idź - powtórzyła warcząc.
- Nie ruszę się stąd bez ciebie - tupnęłam łapą.
- Ruszysz... I to zaraz... - mruknęła i rzuciła przed siebie czar, tworząc ogromnego śnieżnego potwora.
Chwycił mnie w łapy i wyrzucił z zamku. Zsunęłam się z górki i zjechałam w jakiś rów. Zakaszlałam i podniosłam się z ziemi. Zerknęłam na pałac w oddali. Spuściłam żałośnie głowę. Powoli ruszyłam przed siebie, kuląc się z bólu.
- Myślałam, że będzie inaczej... - szepnęłam.
Szłam bardzo wolno. Słońce zachodziło, rozpoczynał się wieczór. Wiatr mocno wiał, sypiąc mi w oczy śniegiem. Wypluwałam go z pyska systematycznie.
- Zamiast się postarać to lepiej iść na łatwiznę... - burknęłam. - Nie mogę wrócić, póki nie przywrócę lata... Hans pewnie się martwi... - położyłam po sobie uszy.
Zmrużyłam ślepia, widząc coś w oddali. Jakiś wilk dreptał wolno i po chwili zniknął w niewielkiej zaspie. Podążyłam w jego stronę. Słyszałam, jak coś śpiewa. Gdy skończył - wtargnęłam do środka.
- Nieźle śpiewasz - pochwaliłam go.
Podskoczył i spojrzał na mnie.
Arion? XD
- Anne... - usłyszałam przerażony głos siostry.
Powoli podniosłam się z ziemi.
- Idź... - rzuciła stanowczo.
- Co ja ci takiego... zrobiłam...? - urywałam nieco zdania, zginając się w pół z bólu.
- Nie rozumiesz... - szepnęła.
- Rozumiem więcej niż myślisz...
- Idź - powtórzyła warcząc.
- Nie ruszę się stąd bez ciebie - tupnęłam łapą.
- Ruszysz... I to zaraz... - mruknęła i rzuciła przed siebie czar, tworząc ogromnego śnieżnego potwora.
Chwycił mnie w łapy i wyrzucił z zamku. Zsunęłam się z górki i zjechałam w jakiś rów. Zakaszlałam i podniosłam się z ziemi. Zerknęłam na pałac w oddali. Spuściłam żałośnie głowę. Powoli ruszyłam przed siebie, kuląc się z bólu.
- Myślałam, że będzie inaczej... - szepnęłam.
Szłam bardzo wolno. Słońce zachodziło, rozpoczynał się wieczór. Wiatr mocno wiał, sypiąc mi w oczy śniegiem. Wypluwałam go z pyska systematycznie.
- Zamiast się postarać to lepiej iść na łatwiznę... - burknęłam. - Nie mogę wrócić, póki nie przywrócę lata... Hans pewnie się martwi... - położyłam po sobie uszy.
Zmrużyłam ślepia, widząc coś w oddali. Jakiś wilk dreptał wolno i po chwili zniknął w niewielkiej zaspie. Podążyłam w jego stronę. Słyszałam, jak coś śpiewa. Gdy skończył - wtargnęłam do środka.
- Nieźle śpiewasz - pochwaliłam go.
Podskoczył i spojrzał na mnie.
Arion? XD
Od Elzy - C.D Anne
- Ale jaki sens ma pomoc i próby skoro ceną tego może być czyjeś życie?!!? - wydarłam się i spojrzałam na nią wściekła. Wyszczerzyłam ostre, białe kły i zawarczałam. - Nic nie rozumiesz?! To mnie przerosło!!! Nie panuję nad tym!
- Uda ci się jeśli się tylko postarasz. Jeśli uwierzysz. - powiedziała i złapała mnie za łapę.
Gwałtownie wyrwałam ją siostrze i ruszyłam pewnym krokiem w przeciwnym kierunku od zamku.
- Nie Elza....Poczekaj! - krzyknęła Anne i pobiegła za mną.
- Zostaw mnie samą i wracaj do zamku. - powiedziałam sucho do siostry.
- Ale...
- Powiedziałam nie podchodź!!! Zostaw mnie! - krzyknęłam i gwałtownie odwróciwszy się do Anne odgrodziłam się od niej lodowym ''płotem''. Ostre sople stanowiły idealną tarczę przez, którą przedostać się nie dało no chyba, że na około. Anne cofnęła się trochę wystraszona.
- Nie chcę ci zrobić krzywdy. Zostaw mnie samą. - powiedziałam cicho i ruszyłam na przód. Przed siebie.
Gwałtownie otworzyłam lodowe drzwi pałacu i wściekła ruszyłam do głównej sali. Do sali tronowej. Chodziłam od jednej strony do drugiej po śliskiej podłodze.
- Uspokój się. - mówiłam sobie. - Masz się opanować! - krzyknęłam i zła zamachnęłam się łapami, stworzywszy ostre jak szpilki sople dookoła komnaty. Złapałam się na głowę i klękłam bezsilna. Moje oczy stały się wilgotne.
- Niech nie wie nikt nie zdradzaj nic....- szepnęłam słowa znanej mi piosenki. - Żadnych uczuć, od teraz tak masz żyć, bez słów, bez snów....- z moich oczy popłynęły łzy. - Łzom nie dać się!!! - krzyknęłam drżącym głosem. Podniosłam się na nogi. i podeszłam do drzwi na balkon.- Lecz świat już wie. - dodałam bardzo cicho i oparłam się o niebieską ścianę.
- Elzo...- usłyszałam za sobą zmartwiony głos siostry.
- Miałaś stąd iść! Do zamku! Tam będziesz bezpieczna! - krzyknęłam przez łzy odwracając się do niej.
- Nie zostawię cię tu. Już i tak przez wiele lat byłaś ode mnie oddzielona! Nie teraz. - powiedziała.
- Ty nic nie rozumiesz?! Ty nic nie pamiętasz!? To przeze mnie nie wiedziałaś, że mam moc!!! To moja wina!!! To przeze mnie nas rozdzielono! Nie chcę by stało się komuś coś jeszcze gorszego! - krzyknęłam idąc na środek sali.
- Ale ty musisz spróbować!!!! Jesteś królową! Oni sobie bez ciebie nie poradzą!!!
- Przecież jesteś ty!
- Tak, ale sama sobie nie poradzę!!!!
- To masz problem!
- Nie mam! Jak tak dalej pójdzie do Hans będzie musiał zasiąść na tronie!
- Dałaś wolną rękę temu lalusiowi!!!! - krzyknęłam. Śnieg zaczął gwałtownie padać. - Zabroniłam ci!! Jesteś zbyt ufna!!! A księciunio Nasturii nigdy nie zasiądzie na tronie Arendell!!! Nie pozwolę na to! - teraz dzieliła mnie od Anne burza śnieżna.
- To wróć tam! Wróć i zasiądź na tronie!!! Ty starsza siostra!!!
- Powiedziałam, że tam nie wrócę!!! - wydarłam się i rzuciłam mroźny czar we wszystkie strony świata.
Spojrzałam niepewnie w stronę Anny. Siostra leżała skulona w kłębek na ziemi, a łapą trzymała się za serce.
Anne kontynuuj :P
- Uda ci się jeśli się tylko postarasz. Jeśli uwierzysz. - powiedziała i złapała mnie za łapę.
Gwałtownie wyrwałam ją siostrze i ruszyłam pewnym krokiem w przeciwnym kierunku od zamku.
- Nie Elza....Poczekaj! - krzyknęła Anne i pobiegła za mną.
- Zostaw mnie samą i wracaj do zamku. - powiedziałam sucho do siostry.
- Ale...
- Powiedziałam nie podchodź!!! Zostaw mnie! - krzyknęłam i gwałtownie odwróciwszy się do Anne odgrodziłam się od niej lodowym ''płotem''. Ostre sople stanowiły idealną tarczę przez, którą przedostać się nie dało no chyba, że na około. Anne cofnęła się trochę wystraszona.
- Nie chcę ci zrobić krzywdy. Zostaw mnie samą. - powiedziałam cicho i ruszyłam na przód. Przed siebie.
Gwałtownie otworzyłam lodowe drzwi pałacu i wściekła ruszyłam do głównej sali. Do sali tronowej. Chodziłam od jednej strony do drugiej po śliskiej podłodze.
- Uspokój się. - mówiłam sobie. - Masz się opanować! - krzyknęłam i zła zamachnęłam się łapami, stworzywszy ostre jak szpilki sople dookoła komnaty. Złapałam się na głowę i klękłam bezsilna. Moje oczy stały się wilgotne.
- Niech nie wie nikt nie zdradzaj nic....- szepnęłam słowa znanej mi piosenki. - Żadnych uczuć, od teraz tak masz żyć, bez słów, bez snów....- z moich oczy popłynęły łzy. - Łzom nie dać się!!! - krzyknęłam drżącym głosem. Podniosłam się na nogi. i podeszłam do drzwi na balkon.- Lecz świat już wie. - dodałam bardzo cicho i oparłam się o niebieską ścianę.
- Elzo...- usłyszałam za sobą zmartwiony głos siostry.
- Miałaś stąd iść! Do zamku! Tam będziesz bezpieczna! - krzyknęłam przez łzy odwracając się do niej.
- Nie zostawię cię tu. Już i tak przez wiele lat byłaś ode mnie oddzielona! Nie teraz. - powiedziała.
- Ty nic nie rozumiesz?! Ty nic nie pamiętasz!? To przeze mnie nie wiedziałaś, że mam moc!!! To moja wina!!! To przeze mnie nas rozdzielono! Nie chcę by stało się komuś coś jeszcze gorszego! - krzyknęłam idąc na środek sali.
- Ale ty musisz spróbować!!!! Jesteś królową! Oni sobie bez ciebie nie poradzą!!!
- Przecież jesteś ty!
- Tak, ale sama sobie nie poradzę!!!!
- To masz problem!
- Nie mam! Jak tak dalej pójdzie do Hans będzie musiał zasiąść na tronie!
- Dałaś wolną rękę temu lalusiowi!!!! - krzyknęłam. Śnieg zaczął gwałtownie padać. - Zabroniłam ci!! Jesteś zbyt ufna!!! A księciunio Nasturii nigdy nie zasiądzie na tronie Arendell!!! Nie pozwolę na to! - teraz dzieliła mnie od Anne burza śnieżna.
- To wróć tam! Wróć i zasiądź na tronie!!! Ty starsza siostra!!!
- Powiedziałam, że tam nie wrócę!!! - wydarłam się i rzuciłam mroźny czar we wszystkie strony świata.
Spojrzałam niepewnie w stronę Anny. Siostra leżała skulona w kłębek na ziemi, a łapą trzymała się za serce.
Anne kontynuuj :P
środa, 15 stycznia 2014
Od Anne - C.D. Elzy
- Strasznie gburowaty... - stwierdziłam, kładąc uszy po sobie.
- Można tak powiedzieć.
- Elza... czemu nie chcesz wrócić do zamku? Przecież nikogo nie skrzywdzisz... Już ja tego dopilnuję - stanęłam jej na drodze i zaczęłam gadać jak najęta, uśmiechając się.
- Anne... - zaczęła spokojnym tonem. - Nie mamy pewności, czy ktoś nie wyprowadzi mnie z równowagi...
- ...jak ja wtedy? - wcięłam. - Wiem, że popełniłam błąd - spuściłam wzrok.
- Było minęło...
- Nie! - krzyknęłam. - Teraz... byłybyśmy razem w zamku. Spokojne. Proszę, wróćmy tam... Albo ja przyprowadzę ich! - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę naszego domu.
Błyskawicznie zatrzymała mnie.
- Nigdy!
- Co? Chcesz znowu być sama? - zdziwiłam się.
- Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym tam wróciła?! - poniosła głos.
- Bo narobiłaś... niezłej zimy... - odparłam niepewnie. - I chciałam, żebyś przywróciła lato...
- Z chęcią... tylko... nie potrafię... - jęknęła i spuściła głowę.
Podniosłam na nią niespokojny wzrok.
- Nie... nie kłam... nie żartuj sobie ze mnie... - cofnęłam się przerażona. - Elza! Odpowiedz mi!
Milczała.
- Nie żartuję. Nie umiem zmienić nic...
Moja szczęka zadrżała.
- Oni tam zginą... - szepnęłam. - Musisz spróbować...
- Tylko jak?! - warknęła.
- Razem coś wymyślimy!
- Przestań robić sobie nadzieje! Nie ma szans! Próbowałam!
- Nie możesz się tak szybko poddawać!
- Przestań już, dobrze?! - jej oczy buzowały ze złości, a sierść na karku zjeżyła się.
- Nie mogę! Chcę pomóc i tobie, i mieszkańcom!
Elza dokończ. :D
- Można tak powiedzieć.
- Elza... czemu nie chcesz wrócić do zamku? Przecież nikogo nie skrzywdzisz... Już ja tego dopilnuję - stanęłam jej na drodze i zaczęłam gadać jak najęta, uśmiechając się.
- Anne... - zaczęła spokojnym tonem. - Nie mamy pewności, czy ktoś nie wyprowadzi mnie z równowagi...
- ...jak ja wtedy? - wcięłam. - Wiem, że popełniłam błąd - spuściłam wzrok.
- Było minęło...
- Nie! - krzyknęłam. - Teraz... byłybyśmy razem w zamku. Spokojne. Proszę, wróćmy tam... Albo ja przyprowadzę ich! - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę naszego domu.
Błyskawicznie zatrzymała mnie.
- Nigdy!
- Co? Chcesz znowu być sama? - zdziwiłam się.
- Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym tam wróciła?! - poniosła głos.
- Bo narobiłaś... niezłej zimy... - odparłam niepewnie. - I chciałam, żebyś przywróciła lato...
- Z chęcią... tylko... nie potrafię... - jęknęła i spuściła głowę.
Podniosłam na nią niespokojny wzrok.
- Nie... nie kłam... nie żartuj sobie ze mnie... - cofnęłam się przerażona. - Elza! Odpowiedz mi!
Milczała.
- Nie żartuję. Nie umiem zmienić nic...
Moja szczęka zadrżała.
- Oni tam zginą... - szepnęłam. - Musisz spróbować...
- Tylko jak?! - warknęła.
- Razem coś wymyślimy!
- Przestań robić sobie nadzieje! Nie ma szans! Próbowałam!
- Nie możesz się tak szybko poddawać!
- Przestań już, dobrze?! - jej oczy buzowały ze złości, a sierść na karku zjeżyła się.
- Nie mogę! Chcę pomóc i tobie, i mieszkańcom!
Elza dokończ. :D
Od Elzy - C.D Anne
- Anne!!! - krzyknęłam zdziwiona i przerażona. - Co ty tu robisz?! - oderwawszy się od barierki podbiegłam do siostry.
- Szukałam ciebie...- powiedziała niepewnie. - Chodź wrócimy do zamku. Wszystko wytłumaczysz będzie dobrze. - zapewniła podchodząc do mnie bliżej. Odsunęłam się.
- Ja nie wracam. Tutaj jest mi dobrze i nikogo nie skrzywdzę. - powiedziałam znów kładąc łapy na barierce. - Spójrz. Te całe tereny są moje. - mówiłam pokazując łapą otaczający zamek teren. - Tutaj mogę czuć się wolna, nie krzywdząc nikogo. - dodałam.
- W jakim sensie te całe tereny? - spytała Anne kładąc łapy na barierce obok mnie. Spojrzałam na siostrę.
- Witaj w Krainie Lodu. - powiedziałam posyłając jej jeden krótki uśmiech.
- Wiesz....skoro nie wrócisz do zamku, to może ja bym mogła zostać? - spytała.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się do niej. - Chodź oprowadzę cię.
Ruszyłyśmy śliskimi schodami w dół pałacu.
- Nie jest ci tutaj zimno? - spytała Anne kiedy szłyśmy przez wielką salę. Samica rozglądała się po wszystkich ozdobnych ścianach.
- Nie. - powiedziałam otwierając wrota na zewnątrz.
- A nie drażni cię panujące wokół echo? Jak ty to robisz, że twoje kroki nie odbijają się głośno?
- Dużo pytań. - zaśmiałam się lekko.- Zdążyłam się nauczyć. Trzeba łapy kłaść delikatnie, a zarazem mocno.
Anne zaczęła chodzić po lodowej podłodze zadzierając wysoko łapy, a następnie kładąc je na ziemi.
Wyglądała trochę jak kaczka, lecz szybko załapała.
- Rzeczywiście da się! - powiedziała. Podbiegła do mnie i wreszcie mogłyśmy ruszyć na zewnątrz.
- Najbliżej jest Stary Zamek. Są to ruiny zamku, lecz wbij sobie do łba - nie wolno tam wchodzić! - wyjaśniłam. Koło zamku wpadłyśmy na czarnego wilka.
- Anne to jest Revian, jeden z naszych członków. Revian to Anne moja siostra. - powiedziałam.
- Cześć. - powiedział ponuro od niechcenia basior, a następnie odszedł szybkim krokiem.
- Cześć. - powiedziała Anne patrząc za nim.
- Jest samotnikiem. - wyjaśniłam.
Anne?
- Szukałam ciebie...- powiedziała niepewnie. - Chodź wrócimy do zamku. Wszystko wytłumaczysz będzie dobrze. - zapewniła podchodząc do mnie bliżej. Odsunęłam się.
- Ja nie wracam. Tutaj jest mi dobrze i nikogo nie skrzywdzę. - powiedziałam znów kładąc łapy na barierce. - Spójrz. Te całe tereny są moje. - mówiłam pokazując łapą otaczający zamek teren. - Tutaj mogę czuć się wolna, nie krzywdząc nikogo. - dodałam.
- W jakim sensie te całe tereny? - spytała Anne kładąc łapy na barierce obok mnie. Spojrzałam na siostrę.
- Witaj w Krainie Lodu. - powiedziałam posyłając jej jeden krótki uśmiech.
- Wiesz....skoro nie wrócisz do zamku, to może ja bym mogła zostać? - spytała.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się do niej. - Chodź oprowadzę cię.
Ruszyłyśmy śliskimi schodami w dół pałacu.
- Nie jest ci tutaj zimno? - spytała Anne kiedy szłyśmy przez wielką salę. Samica rozglądała się po wszystkich ozdobnych ścianach.
- Nie. - powiedziałam otwierając wrota na zewnątrz.
- A nie drażni cię panujące wokół echo? Jak ty to robisz, że twoje kroki nie odbijają się głośno?
- Dużo pytań. - zaśmiałam się lekko.- Zdążyłam się nauczyć. Trzeba łapy kłaść delikatnie, a zarazem mocno.
Anne zaczęła chodzić po lodowej podłodze zadzierając wysoko łapy, a następnie kładąc je na ziemi.
Wyglądała trochę jak kaczka, lecz szybko załapała.
- Rzeczywiście da się! - powiedziała. Podbiegła do mnie i wreszcie mogłyśmy ruszyć na zewnątrz.
- Najbliżej jest Stary Zamek. Są to ruiny zamku, lecz wbij sobie do łba - nie wolno tam wchodzić! - wyjaśniłam. Koło zamku wpadłyśmy na czarnego wilka.
- Anne to jest Revian, jeden z naszych członków. Revian to Anne moja siostra. - powiedziałam.
- Cześć. - powiedział ponuro od niechcenia basior, a następnie odszedł szybkim krokiem.
- Cześć. - powiedziała Anne patrząc za nim.
- Jest samotnikiem. - wyjaśniłam.
Anne?
Od Anne
Wiele miesięcy wędrowałam. Jeden, głupi błąd... Teraz przeze mnie narobiła się masa kłopotów... Jak zwykle. Zawsze jestem powodem problemów, ehh...
- Elza! - wrzasnęłam na całe gardło, idąc lasem i brodząc w śniegu, który pokrywał prawie całe moje łapy. - Odezwij się! Wiem, że gdzieś tu jesteś!
Cisza. To mnie najbardziej dołowało.
- Właściwie to nie tylko moja wina, mogła nie mieć żadnych tajemnic - burknęłam pod nosem.
Powoli robiło się coraz ciemniej, a śniegu wciąż przybywało. Wtem nie zauważyłam niewielkiej górki i ześlizgnęłam się z niej, wpadając wprost do niewielkiego bajorka. Woda była okropnie zimna. Zacisnęłam zęby i wybałuszyłam oczy.
- Jakby nie mogła sobie wybrać innej mocy - jęknęłam i wstałam.
Cała zesztywniałam z zimna. Powoli dreptałam przed siebie. Dobrze, że mam świetny węch. Wyczułabym ją zawsze... Z chwili na chwilę zapach stawał się mocniejszy. Wtem rozpoczęła się zamieć. Obraz stawał się coraz bardziej zamazany. Czułam się słabo. Potrzepałam głową, by nieco się rozbudzić. Nie wytrzymałam. Padłam na ziemię i przespałam całą śnieżycę. Rano obudziłam się cała mokra od śniegu. Otrzepałam się z resztek białego puchu i ruszyłam przed siebie. Wtem ujrzałam wielkie wzgórze, a na jego szczycie dopatrzyłam się... lodowego zamku? Więc to tu się ukryła! Czym prędzej ruszyłam w tamto miejsce. Zajęło mi to kilka godzin. Rozległy się przede mną lodowate schody. Powoli, za ich pomocą, dotarłam przed drzwi zamczyska. Przełknęłam głośno ślinę. Zapukałam delikatnie. Wrota uchyliły się. Rozejrzałam się wokół. Wszystko z lodu. W środku panowało okropne zimno, a echo było niemożliwe. Każdy mój krok był dziesięć razy głośniejszy. Kolejne schody, prowadzące na górę. Powoli się po nich wspięłam. Kiedy dotarłam - na jakimś balkoniku stała wilczyca. Opierała się brzuchem o jego barierkę, łapy miała swobodnie zwieszone. Z daleka poznałabym tę lodową posturę...
- Elza! - wykrzyknęłam z radością.
Ta odwróciła się z przerażeniem w oczach.
Elza dokończ. XD
- Elza! - wrzasnęłam na całe gardło, idąc lasem i brodząc w śniegu, który pokrywał prawie całe moje łapy. - Odezwij się! Wiem, że gdzieś tu jesteś!
Cisza. To mnie najbardziej dołowało.
- Właściwie to nie tylko moja wina, mogła nie mieć żadnych tajemnic - burknęłam pod nosem.
Powoli robiło się coraz ciemniej, a śniegu wciąż przybywało. Wtem nie zauważyłam niewielkiej górki i ześlizgnęłam się z niej, wpadając wprost do niewielkiego bajorka. Woda była okropnie zimna. Zacisnęłam zęby i wybałuszyłam oczy.
- Jakby nie mogła sobie wybrać innej mocy - jęknęłam i wstałam.
Cała zesztywniałam z zimna. Powoli dreptałam przed siebie. Dobrze, że mam świetny węch. Wyczułabym ją zawsze... Z chwili na chwilę zapach stawał się mocniejszy. Wtem rozpoczęła się zamieć. Obraz stawał się coraz bardziej zamazany. Czułam się słabo. Potrzepałam głową, by nieco się rozbudzić. Nie wytrzymałam. Padłam na ziemię i przespałam całą śnieżycę. Rano obudziłam się cała mokra od śniegu. Otrzepałam się z resztek białego puchu i ruszyłam przed siebie. Wtem ujrzałam wielkie wzgórze, a na jego szczycie dopatrzyłam się... lodowego zamku? Więc to tu się ukryła! Czym prędzej ruszyłam w tamto miejsce. Zajęło mi to kilka godzin. Rozległy się przede mną lodowate schody. Powoli, za ich pomocą, dotarłam przed drzwi zamczyska. Przełknęłam głośno ślinę. Zapukałam delikatnie. Wrota uchyliły się. Rozejrzałam się wokół. Wszystko z lodu. W środku panowało okropne zimno, a echo było niemożliwe. Każdy mój krok był dziesięć razy głośniejszy. Kolejne schody, prowadzące na górę. Powoli się po nich wspięłam. Kiedy dotarłam - na jakimś balkoniku stała wilczyca. Opierała się brzuchem o jego barierkę, łapy miała swobodnie zwieszone. Z daleka poznałabym tę lodową posturę...
- Elza! - wykrzyknęłam z radością.
Ta odwróciła się z przerażeniem w oczach.
Elza dokończ. XD
czwartek, 9 stycznia 2014
Otwarta!
Witam wszystkie wadery i basiory! Cóż nie jestem najlepsza w jakichkolwiek przemówieniach więc krótko.
Uroczyście ogłaszam, że wataha została otwarta! Tak wreszcie ;p
Czekam na formularze. Mam nadzieję, że każdy miło spędzi tutaj czas pisząc opowiadania i udzielając się.
Ps. Bardzo dziękuję graczce julian0615 za wykonanie tego świetnego nagłówka ;)
Pozdrawiam wasza Alfa Elza
Uroczyście ogłaszam, że wataha została otwarta! Tak wreszcie ;p
Czekam na formularze. Mam nadzieję, że każdy miło spędzi tutaj czas pisząc opowiadania i udzielając się.
Ps. Bardzo dziękuję graczce julian0615 za wykonanie tego świetnego nagłówka ;)
Pozdrawiam wasza Alfa Elza
Subskrybuj:
Posty (Atom)