środa, 22 stycznia 2014
sobota, 18 stycznia 2014
Od Anne - C.D. Ariona
- Dobrze... - odparłam i otarłam łapą o łapę.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wokół skakało kilka królików.
- A tak na marginesie... słyszałeś o czymś takim, jak Lodowy Wierch? - spojrzałam na niego.
- Tak, a co?
- Nic... Elza tam mieszka i ma swój pałac, cały z lodu...
- I co w związku z tym?
- Chciałabym tam wrócić i... - zgięłam się w pół z nagłego bólu w sercu. Arion podbiegł do mnie i przytrzymał.
- Wszystko dobrze? - spytał troskliwie.
- Tak... - jęknęłam.
Zaraz potem ból ustąpił.
- ...chcę tam wrócić i spróbować jeszcze raz - dokończyłam wreszcie.
- Jak to "jeszcze raz"?
- No, bo raz już tam byłam. I... tak jakby mnie wywaliła. Znaczy nie ona, a wielki lodowy potwór... - wywróciłam oczami. - No i próbowałam ją przekonać, ale tak się wściekła, że uderzyła mnie jakimś dziwnym promieniem, w serce. Zabolało... - westchnęłam.
- W serce? - zdziwił się.
- Tak - odparłam.
Wtem zerwała się śnieżyca. Szybko wróciliśmy do "domu" Ariona. Sierść miałam rozwianą, on też. Moją grzywę pokryła kolejna warstwa... tym razem lodu.
- Spójrz na swoją sierść - rzekł zdziwiony.
- Co? Przeżyłam śnieżycę, sam się uczesz - mruknęłam naburmuszona.
Arion? XD
Wyszliśmy na zewnątrz. Wokół skakało kilka królików.
- A tak na marginesie... słyszałeś o czymś takim, jak Lodowy Wierch? - spojrzałam na niego.
- Tak, a co?
- Nic... Elza tam mieszka i ma swój pałac, cały z lodu...
- I co w związku z tym?
- Chciałabym tam wrócić i... - zgięłam się w pół z nagłego bólu w sercu. Arion podbiegł do mnie i przytrzymał.
- Wszystko dobrze? - spytał troskliwie.
- Tak... - jęknęłam.
Zaraz potem ból ustąpił.
- ...chcę tam wrócić i spróbować jeszcze raz - dokończyłam wreszcie.
- Jak to "jeszcze raz"?
- No, bo raz już tam byłam. I... tak jakby mnie wywaliła. Znaczy nie ona, a wielki lodowy potwór... - wywróciłam oczami. - No i próbowałam ją przekonać, ale tak się wściekła, że uderzyła mnie jakimś dziwnym promieniem, w serce. Zabolało... - westchnęłam.
- W serce? - zdziwił się.
- Tak - odparłam.
Wtem zerwała się śnieżyca. Szybko wróciliśmy do "domu" Ariona. Sierść miałam rozwianą, on też. Moją grzywę pokryła kolejna warstwa... tym razem lodu.
- Spójrz na swoją sierść - rzekł zdziwiony.
- Co? Przeżyłam śnieżycę, sam się uczesz - mruknęłam naburmuszona.
Arion? XD
Od Ariona - C.D. Anne
- Ja? - zmieszałem się nieco. Co ja tam wiedziałem o miłości. Nic, kompletnie i bardzo dobrze mi się z tym żyło. - Ja nie. Ale moi dobrzy znajomi, owszem.
- Twoi znajomi? - Anne uniosła jedną brew w geście zapytania.
- Owszem. Ale pomijając fakt, że się na tym nie znam... Myślę, że jeśli się kogoś zna jeden dzień to stanowczo za mało żeby mówić o miłości. Ten facet musi być jakimś łomem. - Dodałem po chwili.
- Co? On nie jest żadnym łomem! - wadera szturchnęła mnie w bok. - Ja go kocham, kretynie!
- Dobrze, już dobrze. Szczęścia życzę - prychnąłem nieco rozbawiony. Wadera po raz kolejny zatrzęsła się z zimna.
- Aż tak bardzo nienawidzisz zimy? - spytałem.
- Niee... Zazwyczaj mi ona nie przeszkadzała, to pierwszy raz kiedy tak się dzieje, obawiam się, że to nie przez nią.
Pokiwałem głową.
- Chodź, na zewnątrz jest parę królików. Zapolujemy.
(Anne?)
- Twoi znajomi? - Anne uniosła jedną brew w geście zapytania.
- Owszem. Ale pomijając fakt, że się na tym nie znam... Myślę, że jeśli się kogoś zna jeden dzień to stanowczo za mało żeby mówić o miłości. Ten facet musi być jakimś łomem. - Dodałem po chwili.
- Co? On nie jest żadnym łomem! - wadera szturchnęła mnie w bok. - Ja go kocham, kretynie!
- Dobrze, już dobrze. Szczęścia życzę - prychnąłem nieco rozbawiony. Wadera po raz kolejny zatrzęsła się z zimna.
- Aż tak bardzo nienawidzisz zimy? - spytałem.
- Niee... Zazwyczaj mi ona nie przeszkadzała, to pierwszy raz kiedy tak się dzieje, obawiam się, że to nie przez nią.
Pokiwałem głową.
- Chodź, na zewnątrz jest parę królików. Zapolujemy.
(Anne?)
Od Anne - C.D. Ariona
- Ykhm... no więc... - zaczęłam niepewnie i zerknęłam na nowo poznanego basiora, który teraz uśmiechał się szeroko. - Ja i moja siostra Elza mieszkałyśmy w zamku, w królestwie Arendell. Jako dzieci spędzałyśmy ze sobą sporo czasu, a później ona... odwróciła się ode mnie. Sama nawet nie wiem czemu. Wrota zamku były wciąż zamknięte, przez parę dobrych lat. Wreszcie nadszedł dzień ich otwarcia. Odbyło się przyjęcie i w ogóle, no i miała też być koronacja Elzy. Wszystko odbyło się bez szwanku. Później na zabawie trochę się pokłóciłyśmy, bo odmówiła mi i Hansowi błogosławieństwa...
- Komu? - wtrącił.
- Mojemu narzeczonemu i mnie - odparłam, wywracając oczami. - Znałam go jeden dzień, a ta wściekła się jak nigdy, no i ja oczywiście też.
- Chwila, chwila. Ja tu chyba czegoś nie rozumiem... Poznajesz faceta i tego samego dnia postanawiasz za niego wyjść?
- No... taaaa. To wielka miłość.
- Nie uczyła cię matka, żeby uważać na obcych?!
- Taak... Uczyła... - odsunęłam się nieco. - Ale Hans nie jest żadnym obcym.
- Nie znasz go dobrze.
- Znam!
- Po jednym dniu?
- Tak! A ty co? Niby jakiś wielki spec od miłości? - zrobiłam naburmuszoną minę.
Nagle sierść na mojej głowie pokrył szron. Drgnęłam w nagłym przypływie zimna.
Arion? :D
- Komu? - wtrącił.
- Mojemu narzeczonemu i mnie - odparłam, wywracając oczami. - Znałam go jeden dzień, a ta wściekła się jak nigdy, no i ja oczywiście też.
- Chwila, chwila. Ja tu chyba czegoś nie rozumiem... Poznajesz faceta i tego samego dnia postanawiasz za niego wyjść?
- No... taaaa. To wielka miłość.
- Nie uczyła cię matka, żeby uważać na obcych?!
- Taak... Uczyła... - odsunęłam się nieco. - Ale Hans nie jest żadnym obcym.
- Nie znasz go dobrze.
- Znam!
- Po jednym dniu?
- Tak! A ty co? Niby jakiś wielki spec od miłości? - zrobiłam naburmuszoną minę.
Nagle sierść na mojej głowie pokrył szron. Drgnęłam w nagłym przypływie zimna.
Arion? :D
Od Ariona - C.D. Anne
- Nieźle śpiewasz - podskoczyłem na dźwięk tych słów. Wzrokiem odszukałem waderę, która stała za mną.
- Dzięki - mruknąłem biorąc głęboki oddech. Nieźle mnie wystraszyła tym tekstem. Muszę być bardziej ostrożny.
- Co ty tu robisz? Zupełnie sam? - spytała podchodząc bliżej. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami.
- Podróżuje, teraz jestem tu - odpowiedziałem unikając jej wzroku.
- Mam na imię Anne - zrobiła kilka kolejnych kroków w moją stronę. Skinąłem głową, na znak, że zrozumiałem.
- Arion - przedstawiłem się siadając na śniegu. Wadera przyglądała mi się zaciekawiona. W końcu poszła w moje ślady. Siedzieliśmy naprzeciw siebie. Panowała błoga cisza.
- A ty? - spytałem ściągając brwi. - Co tu robisz?
- To długa historia - odparła wymijająco.
- Mam czas, chętnie posłucham - uśmiechnąłem się szeroko.
(Anne?)
- Dzięki - mruknąłem biorąc głęboki oddech. Nieźle mnie wystraszyła tym tekstem. Muszę być bardziej ostrożny.
- Co ty tu robisz? Zupełnie sam? - spytała podchodząc bliżej. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami.
- Podróżuje, teraz jestem tu - odpowiedziałem unikając jej wzroku.
- Mam na imię Anne - zrobiła kilka kolejnych kroków w moją stronę. Skinąłem głową, na znak, że zrozumiałem.
- Arion - przedstawiłem się siadając na śniegu. Wadera przyglądała mi się zaciekawiona. W końcu poszła w moje ślady. Siedzieliśmy naprzeciw siebie. Panowała błoga cisza.
- A ty? - spytałem ściągając brwi. - Co tu robisz?
- To długa historia - odparła wymijająco.
- Mam czas, chętnie posłucham - uśmiechnąłem się szeroko.
(Anne?)
piątek, 17 stycznia 2014
Od Anne - C.D. Elzy
Jęknęłam przeciągle. Poczułam, jak ostry chłód przeszył moje serce. Upadłam na ziemię. Zwinęłam się w kłębek.
- Anne... - usłyszałam przerażony głos siostry.
Powoli podniosłam się z ziemi.
- Idź... - rzuciła stanowczo.
- Co ja ci takiego... zrobiłam...? - urywałam nieco zdania, zginając się w pół z bólu.
- Nie rozumiesz... - szepnęła.
- Rozumiem więcej niż myślisz...
- Idź - powtórzyła warcząc.
- Nie ruszę się stąd bez ciebie - tupnęłam łapą.
- Ruszysz... I to zaraz... - mruknęła i rzuciła przed siebie czar, tworząc ogromnego śnieżnego potwora.
Chwycił mnie w łapy i wyrzucił z zamku. Zsunęłam się z górki i zjechałam w jakiś rów. Zakaszlałam i podniosłam się z ziemi. Zerknęłam na pałac w oddali. Spuściłam żałośnie głowę. Powoli ruszyłam przed siebie, kuląc się z bólu.
- Myślałam, że będzie inaczej... - szepnęłam.
Szłam bardzo wolno. Słońce zachodziło, rozpoczynał się wieczór. Wiatr mocno wiał, sypiąc mi w oczy śniegiem. Wypluwałam go z pyska systematycznie.
- Zamiast się postarać to lepiej iść na łatwiznę... - burknęłam. - Nie mogę wrócić, póki nie przywrócę lata... Hans pewnie się martwi... - położyłam po sobie uszy.
Zmrużyłam ślepia, widząc coś w oddali. Jakiś wilk dreptał wolno i po chwili zniknął w niewielkiej zaspie. Podążyłam w jego stronę. Słyszałam, jak coś śpiewa. Gdy skończył - wtargnęłam do środka.
- Nieźle śpiewasz - pochwaliłam go.
Podskoczył i spojrzał na mnie.
Arion? XD
- Anne... - usłyszałam przerażony głos siostry.
Powoli podniosłam się z ziemi.
- Idź... - rzuciła stanowczo.
- Co ja ci takiego... zrobiłam...? - urywałam nieco zdania, zginając się w pół z bólu.
- Nie rozumiesz... - szepnęła.
- Rozumiem więcej niż myślisz...
- Idź - powtórzyła warcząc.
- Nie ruszę się stąd bez ciebie - tupnęłam łapą.
- Ruszysz... I to zaraz... - mruknęła i rzuciła przed siebie czar, tworząc ogromnego śnieżnego potwora.
Chwycił mnie w łapy i wyrzucił z zamku. Zsunęłam się z górki i zjechałam w jakiś rów. Zakaszlałam i podniosłam się z ziemi. Zerknęłam na pałac w oddali. Spuściłam żałośnie głowę. Powoli ruszyłam przed siebie, kuląc się z bólu.
- Myślałam, że będzie inaczej... - szepnęłam.
Szłam bardzo wolno. Słońce zachodziło, rozpoczynał się wieczór. Wiatr mocno wiał, sypiąc mi w oczy śniegiem. Wypluwałam go z pyska systematycznie.
- Zamiast się postarać to lepiej iść na łatwiznę... - burknęłam. - Nie mogę wrócić, póki nie przywrócę lata... Hans pewnie się martwi... - położyłam po sobie uszy.
Zmrużyłam ślepia, widząc coś w oddali. Jakiś wilk dreptał wolno i po chwili zniknął w niewielkiej zaspie. Podążyłam w jego stronę. Słyszałam, jak coś śpiewa. Gdy skończył - wtargnęłam do środka.
- Nieźle śpiewasz - pochwaliłam go.
Podskoczył i spojrzał na mnie.
Arion? XD
Od Elzy - C.D Anne
- Ale jaki sens ma pomoc i próby skoro ceną tego może być czyjeś życie?!!? - wydarłam się i spojrzałam na nią wściekła. Wyszczerzyłam ostre, białe kły i zawarczałam. - Nic nie rozumiesz?! To mnie przerosło!!! Nie panuję nad tym!
- Uda ci się jeśli się tylko postarasz. Jeśli uwierzysz. - powiedziała i złapała mnie za łapę.
Gwałtownie wyrwałam ją siostrze i ruszyłam pewnym krokiem w przeciwnym kierunku od zamku.
- Nie Elza....Poczekaj! - krzyknęła Anne i pobiegła za mną.
- Zostaw mnie samą i wracaj do zamku. - powiedziałam sucho do siostry.
- Ale...
- Powiedziałam nie podchodź!!! Zostaw mnie! - krzyknęłam i gwałtownie odwróciwszy się do Anne odgrodziłam się od niej lodowym ''płotem''. Ostre sople stanowiły idealną tarczę przez, którą przedostać się nie dało no chyba, że na około. Anne cofnęła się trochę wystraszona.
- Nie chcę ci zrobić krzywdy. Zostaw mnie samą. - powiedziałam cicho i ruszyłam na przód. Przed siebie.
Gwałtownie otworzyłam lodowe drzwi pałacu i wściekła ruszyłam do głównej sali. Do sali tronowej. Chodziłam od jednej strony do drugiej po śliskiej podłodze.
- Uspokój się. - mówiłam sobie. - Masz się opanować! - krzyknęłam i zła zamachnęłam się łapami, stworzywszy ostre jak szpilki sople dookoła komnaty. Złapałam się na głowę i klękłam bezsilna. Moje oczy stały się wilgotne.
- Niech nie wie nikt nie zdradzaj nic....- szepnęłam słowa znanej mi piosenki. - Żadnych uczuć, od teraz tak masz żyć, bez słów, bez snów....- z moich oczy popłynęły łzy. - Łzom nie dać się!!! - krzyknęłam drżącym głosem. Podniosłam się na nogi. i podeszłam do drzwi na balkon.- Lecz świat już wie. - dodałam bardzo cicho i oparłam się o niebieską ścianę.
- Elzo...- usłyszałam za sobą zmartwiony głos siostry.
- Miałaś stąd iść! Do zamku! Tam będziesz bezpieczna! - krzyknęłam przez łzy odwracając się do niej.
- Nie zostawię cię tu. Już i tak przez wiele lat byłaś ode mnie oddzielona! Nie teraz. - powiedziała.
- Ty nic nie rozumiesz?! Ty nic nie pamiętasz!? To przeze mnie nie wiedziałaś, że mam moc!!! To moja wina!!! To przeze mnie nas rozdzielono! Nie chcę by stało się komuś coś jeszcze gorszego! - krzyknęłam idąc na środek sali.
- Ale ty musisz spróbować!!!! Jesteś królową! Oni sobie bez ciebie nie poradzą!!!
- Przecież jesteś ty!
- Tak, ale sama sobie nie poradzę!!!!
- To masz problem!
- Nie mam! Jak tak dalej pójdzie do Hans będzie musiał zasiąść na tronie!
- Dałaś wolną rękę temu lalusiowi!!!! - krzyknęłam. Śnieg zaczął gwałtownie padać. - Zabroniłam ci!! Jesteś zbyt ufna!!! A księciunio Nasturii nigdy nie zasiądzie na tronie Arendell!!! Nie pozwolę na to! - teraz dzieliła mnie od Anne burza śnieżna.
- To wróć tam! Wróć i zasiądź na tronie!!! Ty starsza siostra!!!
- Powiedziałam, że tam nie wrócę!!! - wydarłam się i rzuciłam mroźny czar we wszystkie strony świata.
Spojrzałam niepewnie w stronę Anny. Siostra leżała skulona w kłębek na ziemi, a łapą trzymała się za serce.
Anne kontynuuj :P
- Uda ci się jeśli się tylko postarasz. Jeśli uwierzysz. - powiedziała i złapała mnie za łapę.
Gwałtownie wyrwałam ją siostrze i ruszyłam pewnym krokiem w przeciwnym kierunku od zamku.
- Nie Elza....Poczekaj! - krzyknęła Anne i pobiegła za mną.
- Zostaw mnie samą i wracaj do zamku. - powiedziałam sucho do siostry.
- Ale...
- Powiedziałam nie podchodź!!! Zostaw mnie! - krzyknęłam i gwałtownie odwróciwszy się do Anne odgrodziłam się od niej lodowym ''płotem''. Ostre sople stanowiły idealną tarczę przez, którą przedostać się nie dało no chyba, że na około. Anne cofnęła się trochę wystraszona.
- Nie chcę ci zrobić krzywdy. Zostaw mnie samą. - powiedziałam cicho i ruszyłam na przód. Przed siebie.
Gwałtownie otworzyłam lodowe drzwi pałacu i wściekła ruszyłam do głównej sali. Do sali tronowej. Chodziłam od jednej strony do drugiej po śliskiej podłodze.
- Uspokój się. - mówiłam sobie. - Masz się opanować! - krzyknęłam i zła zamachnęłam się łapami, stworzywszy ostre jak szpilki sople dookoła komnaty. Złapałam się na głowę i klękłam bezsilna. Moje oczy stały się wilgotne.
- Niech nie wie nikt nie zdradzaj nic....- szepnęłam słowa znanej mi piosenki. - Żadnych uczuć, od teraz tak masz żyć, bez słów, bez snów....- z moich oczy popłynęły łzy. - Łzom nie dać się!!! - krzyknęłam drżącym głosem. Podniosłam się na nogi. i podeszłam do drzwi na balkon.- Lecz świat już wie. - dodałam bardzo cicho i oparłam się o niebieską ścianę.
- Elzo...- usłyszałam za sobą zmartwiony głos siostry.
- Miałaś stąd iść! Do zamku! Tam będziesz bezpieczna! - krzyknęłam przez łzy odwracając się do niej.
- Nie zostawię cię tu. Już i tak przez wiele lat byłaś ode mnie oddzielona! Nie teraz. - powiedziała.
- Ty nic nie rozumiesz?! Ty nic nie pamiętasz!? To przeze mnie nie wiedziałaś, że mam moc!!! To moja wina!!! To przeze mnie nas rozdzielono! Nie chcę by stało się komuś coś jeszcze gorszego! - krzyknęłam idąc na środek sali.
- Ale ty musisz spróbować!!!! Jesteś królową! Oni sobie bez ciebie nie poradzą!!!
- Przecież jesteś ty!
- Tak, ale sama sobie nie poradzę!!!!
- To masz problem!
- Nie mam! Jak tak dalej pójdzie do Hans będzie musiał zasiąść na tronie!
- Dałaś wolną rękę temu lalusiowi!!!! - krzyknęłam. Śnieg zaczął gwałtownie padać. - Zabroniłam ci!! Jesteś zbyt ufna!!! A księciunio Nasturii nigdy nie zasiądzie na tronie Arendell!!! Nie pozwolę na to! - teraz dzieliła mnie od Anne burza śnieżna.
- To wróć tam! Wróć i zasiądź na tronie!!! Ty starsza siostra!!!
- Powiedziałam, że tam nie wrócę!!! - wydarłam się i rzuciłam mroźny czar we wszystkie strony świata.
Spojrzałam niepewnie w stronę Anny. Siostra leżała skulona w kłębek na ziemi, a łapą trzymała się za serce.
Anne kontynuuj :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)